Przykład idealnej działki!
Podczas, gdy ludzkość wyczerpuje zasoby naturalne i niszczy naturę, ta rodzina nie krzyczy o tym, nie mówi o ekologii, ona działa.
Nie tylko nie kupuje jedzenia w marketach, ona uprawia własne jedzenie i jeszcze nadwyżki sprzedaje.
Amerykańska rodzina Dervisów zorganizowała na działce o powierzchni 16 arów autonomiczne gospodarstwo ekologiczne, które nie tylko ją żywi, ale także przynosi dochody.
Uprawa warzyw
Rodzina Dervisów przeprowadziła się do Pasadeny z Los Angeles.
Rodzina chciała zamieszkać pod miastem i założyć wielka 8 hektarową farmę, okazało się to jednak dla nich zbyt kosztowne. Postanowili nie rezygnować z marzeń o niezależności i ekologicznym wiejskim życiu, nawet na przedmieściach.
Postanowili na swojej niewielkiej działce założyć miejska farmę i uprawiać warzywa. Sąsiedzi śmiali się z nich i pukali w czoło, mówiąc, że nie rozumieją na czym polega rolnictwo.
„Kiedy zaczynaliśmy, wszyscy nas uznawali za szalonych. Na początku chcieliśmy tylko żywić się tym co sami zasiejemy. Do głowy nam nie przyszło, że na tak małej działce będziemy uprawiać tyle żywności, że nie będziemy w stanie jej przejeść.” – wyznaje Jules Dervin ojciec rodziny.
Było jednak wiele przeszkód. Zamiast żyznej gleby mieli glinę. Użyźniali ją kilka lat nawożąc obornikiem i kompostem. Nie od razu udawało im się osiągnąć dużą wydajność. Początkowo plony były mizerne.
Dopiero po kilku latach udało im się osiągnąć obecną wydajność. Dokupili też więcej ziemi.
Dziś Urban Homestead to prawdziwa miejska farma w Kaliforni, na 1,5 ha ziemi, rodzina Dervisów gromadzi ponad 3 ton warzyw, zaspokajających nie tylko ich potrzeby, ale także nadwyżki sprzedawane do lokalnych kawiarni, restauracji i sklepów.
W gospodarstwie rośnie około 400 odmian owoców i warzyw oraz jadalne kwiaty. Dervisowie hodują również kurczaki, kaczki, kozy, pszczoły, z których pozyskują jajka, mleko i miód.
Jedyne, co muszą kupować to zboże.
Dervisowie zainstalowali panele słoneczne na dachu domu, co pozwoliło im obniżyć opłaty za prąd. Rodzina kupiła także samochód na biopaliwa, którym są one dostarczane produkty z ich miejskiej farmy.
Głównym problemem Dervisów jest susza. Nawadniają ziemię, stosują pionowe ogrody i zielone ściany oraz ściółkowanie, aby pozbyć się chwastów i zmniejszyć ilość odparowanej z gleby wilgoci.
To niesamowite, jak łatwo jest mieć zdrowe, ekologiczne jedzenie, wolne od chemii i gmo.
Dzisiaj Dervisowie dzielą się swoim doświadczeniem, organizują warsztaty dla tych, którzy zdecydują się pójść za ich przykładem.
To amerykański przykład upraw, jakie znamy w Polsce. Niewielkie, hektarowe gospodarstwa rolne również potrafiły zaspokoić potrzeby żywnościowe rodzin. Obecnie jest ich już bardzo niewiele…